Battlefield 4, darmowy tydzień i podniesione ciśnienie


Reklama

W BF4 grać próbowałem. Próbowałem i nie wyszło, wtedy byłem przekonany, że winę za to ponosi data… Grałem kilka dni po premierze, więc tłumaczyłem sobie, że kiedyś to poprawią. Głupi ja.

Potem siadałem do Battlefielda kilka razy, naprawdę chciałem coś ugrać, ale za każdym razem kończyło się podobnie… 30 minut i kilkukrotnie podniesione ciśnienie. W sumie uzbierało się 20 godzin, wystarczająco, by odblokować ACE 23, z którym mogłoby się wydawać zacznie się zabawa.

Tak się nie stało, może i potrafiłem wyciągnąć dobre K/D a i punktami nie odstawałem na serwerach ale…

Ciągłe bugi, zacięcia gry, wyrzucanie z serwerów i uciążliwe lagi sprawiały, że po takiej 30minutowej sesji odechciewało mi się sięgać po czwórkę na dobry miesiąc.

Teraz przy okazji darmowego tygodnia postanowiłem na nowo zasiąść do tego zacnego tytułu. Wszyscy będą zaczynać, więc nie będę z tyłu – pomyślałem. W między czasie nie próżnowałem, ogrywałem BF3, COD’y i inne psy. Skill był i to bez dwóch zdań.

Tym razem jednak postanowiłem się przygotować, zaparzyłem sobie herbatę, niby na opakowaniu “uspokaja”, do ciśnieniomierza włożyłem baterie i zassałem czwórkę.

I tak oto się stało. Premium zaowocowało i już byłem w paszczy smoka. Pierwsza mapa i niemal od razu przypomniałem sobie, dlaczego tak zniechęciłem się do tej gry. Tak statycznej rozgrywki nie uświadczyłem już dawno. Wszyscy schowani w zakamarkach, czekają niczym przyczajone pająki na swoją ofiarę. Jedna seria, frag i można czekać dalej. Już nawet przeżyłbym ten balans broni, bugi, blokowanie się w kuriozalnych miejscach ale styl gry w BF4 mnie przerasta. Próbuję grać agresywnie, ale nie jestem w stanie.

I nie, nie jest to wina ludzi, z którymi gram. Winą obarczam mechanikę gry, a co… Mogę! BF wymusza statyczną grę. Pobiegnij 5 metrów, schowaj się, poczekaj 2 minuty, zabij, podbiegnij 5 metrów, schowaj się, zabij 3 osoby, podbiegnij. I tak w kółko.

Postanowiłem skonfrontować woje spostrzeżenia z kumplami i wyszło jeszcze parę, zapomnianych przeze mnie aspektów, jak choćby początek gry. Moja broń strzela ślepakami! – tym zdaniem mogę podsumować 2 godziny grane z “nowymi” i ciężko się nie zgodzić. Na początku dostajemy taki crap, którym początkujący nie są w stanie normalnie grać. W poprzedniczce, trójce przynajmniej było M16A3 i w miarę (porównując do BF4) normalne AK 74M a tutaj? Tutaj startowymi broniami możemy co najwyżej podrapać się po plecach.

Znacie ten patent z trójki, podnosisz łeb i rzucasz apteczkę przyjemnie się lecząc. Spróbujcie to wykonać z tą damską torebką, którą na początku ma żołnierz w czwórce. Wartka akcja, rzucam i bum… Apteczka wyleciała przez okno, które znajduje się 10 metrów dalej. No szlag by to trafił.

Znalazłbym jeszcze kilkanaście powodów, dla których już więcej nie wejdę do gry, ale w sumie nie muszę bo te wystarczą. Jedyne co ratuje Battlefield 4 w moich oczach to granie w kilka osób, jest to jedyny przypadek, w którym rozgrywka może przynosić skrawki radochy.

Reklama

Podziel się ze znajomymi!